POCZĄTEK
W liście Bobby Henderson wywodził, że jak najbardziej decyzję Rady o nauczaniu biblijnej teorii stworzenia w szkołach rozumie: każdy powinien wybrać dla siebie taką teorię, jaka mu najbardziej odpowiada. Martwi go tylko, że nieszczęśni uczniowie będą mieli szansę poznać tylko jedną teorię inteligentnego projektu.
On sam bowiem, Bobby Henderson, wierzy, że świat, co tam świat: wszechświat cały – stworzony został przez Latającego Potwora Spaghetti. Z tego powodu zwraca się z uprzejmą prośbą, aby – obok chrześcijańskiej i naukowej teorii – polecono uczyć w szkołach również teorii stworzenia świata przez Potwora Spaghetti. Latającego. Jeśli Rada nie raczy do tej kwestii ustosunkować się pozytywnie – grzecznie informuje Bobby Henderson – kościół LPS będzie zmuszony podjąć kroki prawne.
Nowa Zelandia[
W Nowej Zelandii pastafarianizm uznano za pełnoprawną religię[11]. Od 2015 r. pary pastafarian tej samej i różnej płci mogą uzyskać licencję ślubną w Nowej Zelandii[
Holandia[
Od 2016 roku, w Holandii Kościół Latającego Potwora Spaghetti jest oficjalną religią.
Austria
W 2011 głośny był przypadek pastafarianina z Wiednia, Niko Alma, który uznał za niesprawiedliwy przepis austriackiego prawa zakazujący pozowania do oficjalnych fotografii w nakryciu głowy. Przepis ów wyłączał przypadki, w których nakrycie głowy jest związane z wyznawaną religią. Niko Alm, wyrabiając nowe prawo jazdy, dołączył do urzędowego wniosku własne fotografie, do których pozował durszlakiem na głowie. Austriak tłumaczył, że służące do odcedzania makaronu naczynie jest religijnym nakryciem głowy pastafarian. Urzędnicy odrzucili wniosek, jednak po trwającym trzy lata procesie sąd przyznał Almowi rację. Od tamtej pory pastafarianin legitymuje się prawem jazdy, na którym widnieje jego fotografia z durszlakiem na głowie.
Można zlekceważyć 25-cio letniego absolwenta fizyki ale:
Noblista, filozof, matematyk i eseista Bertrand Russel, wymyślił bowiem teorię kosmicznego czajniczka do herbaty. Czym jest „czajniczek Russela”?
Ostrożnie z noblistami, skoro wśród nich jest półanalfabeta. Mimo to:
Russel, w napisanym w 1950 roku artykule “Czy Bóg istnieje?” ( “Is There a God?” ) rozumował tak:
„Gdybym założył, że pomiędzy Ziemią i Marsem krąży porcelanowy czajniczek do herbaty po orbicie eliptycznej, nikt nie byłby w stanie obalić mojego założenia, jeśli tylko nie zapomniałbym dodać, że czajniczek jest zbyt mały, by zostać dostrzeżonym przez choćby najpotężniejsze teleskopy. I dalej, gdybym twierdził, że – jeśli mojego założenia obalić nie można – wątpienie w czajniczek jest nie do przyjęcia, z miejsca pomyślano by, że wygaduję bzdury.
Jeśli, jednakowoż, istnienie rzeczonego czajniczka byłoby potwierdzone przez starożytne księgi, nauczane jako święta prawda co niedzielę i zainstalowane w mózgach dzieci jeszcze w szkole, jakakolwiek wątpliwość w wiarę w istnienie czajniczka zostałaby uznana za ekscentryczność i stanowiłaby przesłankę do wysłania wątpiącego do psychiatry […], bądź do inkwizytora w czasach dawniejszych” – wywodził Russel, ośmieszając w ten sposób tzw. „argumentum ad ignorantam” („udowodnij, że Boga nie ma”), często podnoszony w dysputach osób religijnych z ateistami. I dodawał:
„Zwyczajem jest zakładanie, że jeśli wierzenie jest szeroko rozpowszechnione, musi coś w nim być. Nie wydaje mi się jednak, że pogląd ten może być dzielony przez kogoś, kto studiował historię. Praktycznie wszystkie wierzenia ludów prymitywnych są absurdalne. Być może dałoby się powiedzieć cokolwiek sensownego o ich jednym procencie. A dziś… w tym punkcie trzeba być uważnym. Wszyscy wiemy doskonale, w jakie absurdy wierzą ludzie w Związku Radzieckim. Jeśli jesteśmy protestantami, wiemy dobrze, w jakie absurdy wierzą katolicy. Jeśli jesteśmy katolikami, wiemy dobrze, w jakie absurdy wierzą katolicy. Jeśli jesteśmy konserwatystami, wiemy dobrze, jakie przesądy znaleźć można pośród laburzystów […]. Nie wiem, drogi czytelniku, jaką wiarę wyznajesz, ale jakakolwiek by ona nie była musisz wiedzieć, że dziewięć dziesiątych wierzeń dziewięciu dziesiątych ludzkości jest całkowicie irracjonalna”.
Dwie rzeczy są nieskończone: Wszechświat i Głupota Ludzka. Ja, [Albert Einstein] mam wątpliwości tylko co do pierwszej.
KABARET
1 PROLOG
Na temat Piramid stojących w Egipcie zużyto morze atramentu i farby drukarskiej. Napisano setki, a raczej tysiące książek i prac naukowych. Cała piramida. Wszystko rozpoczął wielki dziejopis Herodot, a było to około 2400 lat temu. Od prawie dwustu lat na terenie Egiptu prowadzone są prace archeologiczne, których celem jest odtworzenie historii sprzed tysiącleci. Główną przyczyną zainteresowania kulturą Egiptu są, bez wątpienia, piramidy, budowle niewspółmierne do poziomu ludzi, którzy je, podobno, zbudowali. W publikacjach stale spotyka się określenia typu:
...„Ogrom pracy koniecznej do ich spiętrzenia przechodzi ludzkie pojęcie”....lub…„jak oni to zrobili? – zastanawia się chyba każdy, kto stanie w Giza pod największą piramidą świata. To samo pytanie zadają też sobie od dawna specjaliści. Jednak jak dotąd żaden z nich nie wyjaśnił w zadawalający sposób, jak 4,5 tys. lat temu ludzie, którzy nie znali koła, krążków linowych ani żelaznych narzędzi, ułożyli 2 mln 300 tys. 2,5-tonowych, kamiennych bloków w piękną i”… „Nawet dzisiejsi architekci i inżynierowie, wyposażeni w nowoczesny sprzęt i korzystający z większego o blisko pięć tysięcy lat doświadczenia, byliby pełni obaw, gdyby polecono im wznieść drugą taką samą budowlę”…
Stale powtarzają się pytania:
…„Czy rzeczywiście Sfinks i piramidy są dziełem jakiejś prehistorycznej, nieznanej nam dziś cywilizacji?”…Lub takie:
…„Kim byli? To jedna z najbardziej fascynujących zagadek współczesnego świata”…
To znaczy, że nie znamy prawdziwych budowniczych. I dalej:
…„Na pewno od lat zadziwiają świat nauki nie tylko rozmiarami, ale i znajomością zaawansowanej inżynierii, mechaniki, astronomii i architektury, którą musieli posiadać ich budowniczowie”…
Nie ulega wątpliwości, że bardzo zaawansowanej inżynierii….itd. Jak dotychczas nikt nie dał odpowiedzi na podstawowe pytania: Kto? W jakim celu? Kiedy? W jaki sposób?Istnieje oczywiście wiele hipotez, ale żadnej z nich nie można udowodnić.
Najbardziej znaną, przebadaną i pomierzoną, jest największa z nich zwana Wielką, a jej zbudowanie przypisuje się Cheops`owi czyli faraonowi, który prawdopodobnie panował 20 lub 23, a może 40 lat w okresie między 2600 a 2500 r. pne. Ale można, również, trochę dokładniej:
…„W sumie przyjęto zgodnie z dominującym przekonaniem, że proces inwestycyjny piramidy pokrywał się z 23-letnim okresem panowania i był o 3 lata dłuższy od okresu budowy. Zrealizowano go w latach 2591 do 2568 pne”…„Inne przyjęte chronologie odbiegają od tych dat…odchylenia wynoszą „tylko” kilkadziesiąt lat”...
„Dominujące przekonanie” to jest świetne naukowe stwierdzenie. A „przyjęto” to znaczy, że równie dobrze można było oprzeć się na wielu innych, może mniej „przekonujących” danych. Ale, w ten sposób, można by dojść do innych, może rzeczywiście, rewelacyjnych wniosków. A przynajmniej do wniosków zgodnych ze zdrowym rozsądkiem i z podstawowymi prawami fizyki.
Oto kilka podstawowych danych tej budowli:
Wysokość do teoretycznego wierzchołka: 146,73 m
Przeciętna wysokość bocznej ściany: 186,47 m
Obwód podstawy: 921,459 m
Powierzchnia podstawy: 5,3068 ha
Objętość piramidy: 2.595.556 m3
Długość boków podstawy:
zachodni: 230,359 m
wschodni: 230,392 m
północny: 230,255 m
południowy: 230,453 m
Z tymi milimetrami to może lekka przesada, ale nie szkodzi.
Myli się ten, kto uważa, że wiemy cokolwiek pewnego na temat budowy Wielkiej Piramidy. Tymczasem na ten temat aż wre. Stale pojawiają się nowe pomysły. Do badania piramid wykorzystuje się najnowsze techniki np.: badania grawimetryczne. Buduje się specjalny pojazd wyposażony w kamerę telewizyjną do penetracji tzw. kanału wentylacyjnego. Mimo to, aż do początku XXI wieku, nikt nie podał sensownego rozwiązania. W dalszym ciągu nikt nie rozwiązał podstawowych problemów technicznych. Ciągle wielu specjalistów łamie sobie głowy jak zbudować piramidę w proponowanym przez archeologów czasie, nie tylko 45 wieków temu, ale nawet dzisiaj.
Tak naprawdę to znamy dość dokładnie wymiary, usytuowanie, materiał użyty do budowy. Znamy również rozkład korytarzy i pomieszczeń wewnątrz. Ale nie jesteśmy pewni czy są to wszystkie puste przestrzenie. Być może, a niektórzy są pewni, że istnieją jeszcze nie odkryte.
Ułożenie tych „klocków” w piramidę to tylko jeden problem. Następny, a raczej poprzedni, to wycięcie i obrobienie kamiennych bloków. To jest robota o wiele mniej efektowna niż transport dlatego, praktycznie, prawie nikt się tym nie zajmował lub też nie było jeszcze takiego, który by znalazł jakąś sensowną metodę, sposób na cięcie i wygładzanie wielotonowych bloków. Na temat transportu istnieje pewna ilość humorystycznych pomysłów, na temat kucia o wiele mniej mimo, że równie wesołe. Kamieniarstwo, widać, jest problemem mniej efektownym niż transport. A może zbyt trudnym? A może rozwiązania wykraczają poza normalny kabaret?
Jeszcze raz: zbudowanie Wielkiej Piramidy przypisuje się ludziom zamieszkującym obszar dzisiejszego Egiptu w okresie 2600 – 2500 r. p.n.e., czyli ludziom epoki kamienia, ewentualnie początku epoki miedzi /okres między epokami: kamienia i brązu/.
... „Narzędzia głównie z kamienia, poza tym z drewna, kości i rogu”....
to dotyczy epoki kamiennej,
… „narzędzia kamienne obok narzędzi i ozdób miedzianych”...
a to okresu przejściowego. Oto czym dysponowali budowniczowie piramid.
Egiptolodzy mają swoje problemy:
..„jednak za bardzo skupialiśmy się na tym, jak budowano piramidy”...
Mimo, że dotychczas koncentrowano się tak intensywnie na budowie, nie można znaleźć w literaturze żadnego, poważnego, rzetelnego rozwiązania wielu podstawowych problemów technicznych. Jedynie organizacja pracy doczekała się solidnego opracowania przy założeniu 100 000 pracowników!!!
W literaturze znajduje się wiele sprzecznych ze sobą poglądów lub też absurdalnych informacji czy pomysłów.
…„Jedyną wzmiankę o czasie potrzebnym na wzniesienie piramidy pozostawił Herodot”…
Jeśli będziemy opierać się na tak rzetelnych informacjach to całą resztę możemy włożyć „między bajki”.
....„Nie mamy także pewności co do czasu potrzebnego na budowę Piramidy. Wprawdzie jeden z bloków, datowany na siedemnasty rok panowania Chufu, znaleziony w górnej części Wielkiej Piramidy /nad komorą grobową/ potwierdza okres 20 lat podany przez Herodota /2000 lat po domniemanym jej zbudowaniu/ ale podobne znaleziska w innych piramidach przynoszą trudne do pogodzenia dane”....
Nic dodać, nic ująć. „Nad komorą grobową”. Jest to jedno z udokumentowanych oszustw.
…„Najdawniejszego opisu tej budowli dostarczył Herodot, który jak się wydaje uzyskał swe informacje od kapłanów”…
…„jak się wydaje”…Czyli tak naprawdę nie wiadomo skąd pochodzą te informacje. Gdyby nawet od kapłanów to i tak nie ma żadnej gwarancji, że są to informacje prawdziwe, choćby trochę, miarodajne. Jeszcze dzisiaj przewodnicy egipscy, już chyba nie kapłani, informują turystów, że wysokość piramidy jest równa bokowi podstawy. Należy dodać, że Herodot korzystał z usług tłumacza. Czy był to tłumacz przysięgły, według dzisiejszych standardów? Czy aby na pewno znał oba języki wystarczająco dobrze? A może kapłani chcieli popisać się wiedzą przekazywaną ustnie przez tysiąclecia? A potem kopiści…
„Koniektura (łac. coniectura, domysł, hipoteza) - termin techniczny z zakresu krytyki tekstu. Oznacza wykoncypowaną współcześnie poprawkę do tekstu, który dotrwał czasów nowożytnych w postaci manuskryptów papirusowych lub pergaminowych.”
„Przyczyną, dla której konieczne jest tworzenie koniektur, są nieuniknione błędy transmisji tekstu drogą ręcznego kopiowania pomiędzy czasami autora (na ogół starożytnością) a współczesnością. Wynika to z niedoskonałości człowieka jako kopisty - bezbłędne przepisanie ręczne dłuższego tekstu (o objętości od kilkunastu do kilkunastu tysięcy stron) przez kopistę jest praktycznie niemożliwe do wykonania, toteż zachowane do naszych czasów starożytne książki, powielane metodą tworzenia kopii kolejnych kopii, przeważnie roją się od wszelkiego rodzaju błędów. Aparat rozpoznawania i usuwania takich błędów, zwany krytyką tekstu, wypracowała filologia klasyczna.”
Następnie jeszcze kilka tłumaczeń i już mamy paradygmat Herodota.
Ale to oczywiście nic nie zmienia. Pragniemy wierzyć Herodotowi, więc i jego informatorom, bo nie mamy innego wyjścia. W nauce każde twierdzenie wymaga wielu udokumentowanych, niezbitych dowodów. Tymczasem, w przypadku Piramidy wystarczyło jedno, oparte na opowieściach, stwierdzenie Herodota, żeby powstała cała historia budowy. Wszystkie napotykane niedorzeczności są, lub pomijane, lub wyjaśniane w sposób nieprawdopodobny.
Jak trudno jest przyznać się, że po prostu czegoś się nie wie. Zamiast powiedzieć, że Herodot pisze /powtarza/ byle co buduje się całą historię powstania Piramid. W starożytności, i nie tylko, powstawały mity w wyniku niezrozumienia zjawisk, obserwacji, wydarzeń doświadczanych przez ludzi. A człowiek „współczesny”, na wzór swoich przodków, również stworzył mit, nowożytny mit, o budowie piramid. Czyli, w zasadzie, powiela swoich przodków. Tworzy mity.
A teraz trochę źródłowych obliczeń:
.... „Zakładając, że praca trwała przez 20 lat bez żadnych przerw i świąt po 12 godz. na dobę.....okazuje się, że średnio musiano umieszczać w konstrukcji 26 przeciętnych, tzn. 2,5 – tonowych bloków na godzinę....daje to dla samego transportu poziomego wartość pracy 3250 Tm /3 250 000 kGm/ na godz. Nie uwzględniono tu ogromnych, koniecznych robót ziemnych przy budowie ramp. Liczby te mówią same za siebie”…
Oj, mówią, mówią. Zwłaszcza „budowa ramp”. Dane te nie uwzględniają strat wynikłych z nieuniknionego tarcia. A jest to wielkość nie mała. Skromnie licząc nie mniej niż 20% zakładając wleczenie bloków na drewnianych saniach. Ale szczegóły techniczne i wynikające z nich konsekwencje autora /autorów/ już więcej nie interesują. Można dorzucić jeszcze kilka innych „pracochłonnych robótek”: kamieniołom, transport pionowy, budowanie statków, przystani i wiele innych.